Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Vendetta37 Opublikowano 8 Listopada 2015 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2015 Nr42 08.11.2015 cena 2000 SM/100Euro Argentus Wiadomości i Plotki... Witajcie drodzy gracze i forumowicze.Dawno nie robiłem gazetki,mam nadzieje ze się stęskniliście za gazetką.Fakt faktem to trzeba przyznać,bardzo dużo się na Argentus pozmieniało(Oczywiście na lepsze)Mam nadzieje ze nie jesteście tak bardzo źli na mnie.Od dnia dzisiejszego postanowiłem ze postaram się by gazetka powróciła w wasze nie łaski i będzie okazywać się co tydzień.Na dzisiaj przygotowałem trochę rozrywki jak i coś do poczytania... Bajka o bardzo „dzielnym” rycerzu Daleko stąd, nawet dokładnie nie wiem gdzie, była wieś, w której żyli biedni, ale serdeczni ludzie. Mieszkali w ubogich chatach, nieraz głód zaglądał im w oczy, ale nie skarżyli się na swój los. Uprawiali swoje małe ogródki, czasami polowali na drobną zwierzynę leśną i byli bardzo szczęśliwi. Pewnego dnia we wsi pojawił się rycerz. Przyjechał na pięknym, gniadym rumaku i miał na sobie lśniącą zbroję. Mieszkańcy wsi bardzo ucieszyli się z jego wizyty, bo nigdy w życiu nie widzieli prawdziwego rycerza. Będę was bronił i strzegł przed smokami – powiedział rycerz – podobno sporo ich w tej okolicy. Nie obawiajcie się, od tej pory jesteście bezpieczni! To był wielkie święto we wsi. Wydano przyjęcie na cześć dzielnego rycerza, a Bartek odstąpił mu nawet swoją chatę. Nie godzi się przecież, aby tak znakomity gość mieszkał kątem u któregoś z gospodarzy – stwierdził – Mnie wystarczy ten szałas pod lasem, który zbudowałem w zeszłym roku. W ten sposób rycerz zamieszkał w chacie Bartka. Co dzień inna gospodyni przynosiła mu obiad, gospodarze częstowali owocami i warzywami, a nieraz przynoszono mu też upolowane zające albo i bażanty. Rycerz zaś siedział sobie wygodnie w wiklinowym fotelu i czyścił swoją, i tak już przeraźliwie lśniącą zbroję. Pewnego dnia usłyszał delikatne pukanie do drzwi. Myślał, że chyba coś mu się wydało, ale pukanie powtórzyło się. Otwarte! – krzyknął, bo nie chciało mu się nawet wstać z fotela. Do chaty nieśmiało zajrzała babcia Michalina – staruszka, która mieszkała sama, samiusieńka w maleńkiej chatynce krytej słomą, hen na drugim końcu wsi. Wybacz, szlachetny rycerzu, że ci przeszkadzam, ale pomyślałam, że jesteś taki dobry i szlachetny, nie odmówisz staruszce w potrzebie – wyszeptała, rozglądając się niepewnie dookoła – Nazbierałam w lesie chrustu, zima niedaleko. Ale stara jestem, słaba, nie mam siły zanieść go do mojej chałupinki. Dla ciebie to drobnostka, pomóż, proszę… Rycerz podrapał się w brodę i pokręcił przecząco głową: Ja będę nosił chrust, a tymczasem smoki zaatakują wioskę! Chyba nie chcesz, babulko, narażać wszystkich mieszkańców na takie niebezpieczeństwo! Poproś kogoś innego, we wsi jest dużo chłopaków, na pewno z ochotą zaniosą twój chrust do domu. Poszła więc zmartwiona Michalina dalej, w poszukiwaniu pomocy. Spotkała po drodze Bartka i opowiedziała mu o swoim kłopocie. Chłopak roześmiał się i pogłaskał staruszkę po spracowanych dłoniach: Nie martwcie się, Michalino, już idę i zaniosę chrust wprost do waszej chaty. A potem jeszcze raz pójdę do lasu i jeszcze więcej chrustu uzbieram. Zima przecież długa i sroga! Bartek pomaszerował z babulką do lasu, a rycerz dalej polerował zbroję tak, że można się było w niej przeglądać i czekał na smoki. Innego dnia zajrzała do rycerza Kasia. Smutna była bardzo, ledwie łzy powstrzymywała, które z całych sił do oczu jej się cisnęły. Pomóż, szlachetny rycerzu – prosiła, załamując swe delikatne rączęta – Moje kurki uciekły z zagrody do lasu! Jak ich natychmiast nie odszukam, lis je porwie i schrupie z apetytem… Rycerz wydął wargi i prychnął pogardliwie: A czymże ty, dziewczyno, głowę mi zaprzątasz?! Czy twoje liche kury warte są tego, żebym zaniedbał swych obowiązków?! Czy wypada rycerzowi uganiać się po lesie za głupim drobiem?! A idźże, poszukaj kogoś innego do pomocy! Ja mam inne zadanie do wykonania. Poszła więc Kasia sama do lasu. Ale, że szałas Bartka tuż pod samym borem się znajdował, chłopak wyszedł na spotkanie strapionej dziewczynie i zaoferował swoją pomoc w poszukiwaniach. Nie minęła godzina, a wszystkie kurki, całe i zdrowe wróciły do Kasinej zagrody. Zbrzydło wreszcie rycerzowi ciągłe czyszczenie zbroi. Odłożył ją na bok, usiadł przy oknie i myśli: Gdyby tak nagle pojawił się tu trójgłowy smok tybetański, a ja bym go jednym cięciem miecza głów tych trzech pozbawił… Może wreszcie przestaliby mi zawracać głowę jakimiś bzdurami. A może sam król dałby mi za to księżniczkę za żonę i pół królestwa. Tak sobie marzył nasz dzielny wojownik, a tymczasem do okna zastukał Jaś – pastuszek. Łzy mu z oczu płyną ciurkiem, ociera je swymi brudnymi rączętami i szlocha: O rety, rety, co ja biedny pocznę! Moja krówka w błoto weszła i nijak się z niego wydostać nie może! Sam nie dam rady jej wyciągnąć… Błagam, dobry rycerzu, ty jesteś taki silny, pomóż mi uratować moją Krasulę! Ale rycerz nawet rozmawiać z nim nie chciał. Odsunął się od okna ze wstrętem i dalej zaczął polerować swoją zbroję. Płacz Jasia usłyszał Bartek, razem z nieszczęsnym chłopcem pobiegł i krówkę z opresji wyratował. Szczęśliwy Jasio poszedł do domu głaszcząc głowę Krasulki. We wsi owej był taki zwyczaj, że w noc świętojańską mieszkańcy nagradzali najdzielniejszego i najmądrzejszego młodzieńca. Dostawał on wielki kołacz, który piekły wszystkie wiejskie gospodynie. Rycerz nie miał wątpliwości, że to właśnie jemu przypadnie w tym roku ten zaszczyt. Włożył więc swoją lśniącą zbroję i czekał, aż przyjdą do niego gospodynie z kołaczem. Czekał i czekał, mijały godziny, północ się zbliżała, a tu nic. Z dala słychać gwar i śmiechy, zabawa widać trwa we wsi w najlepsze, a o rycerzu nikt nie pomyślał. Zezłościł się nieco, ale nic, postanowił sam wyjść świętującym naprzeciw. Po drodze spotkał dzieci, które z obwarzankami w rączętach goniły jedno za drugim. A gdzież jest ten osławiony kołacz? – zapytał rycerz, chwytając za rękaw jedno z nich – Kiedy wreszcie zostanie wręczony temu, kto na niego zasłużył? Już został wręczony! – krzyknęły chórem dzieciaki – Bartek, nasz kochany Bartek go dostał! On nigdy nikomu nie odmówi przysługi i zawsze pospieszy z dobrą radą i pomocą! Wszyscy zgodnie orzekli, że on jedyny na kołacz zasługuje! Zawstydzony rycerz odwrócił się na pięcie i tyle go we wsi widziano. Pewnie błąka się po świecie szukając swoich smoków, na które polowałby z taką ochotą, a może robi zupełnie coś innego. Jedno jest pewne, nikt we wsi nie żałował, że rycerz się od nich wyniósł. Bo tak naprawdę po cóż im rycerze, skoro mają swego Bartka… Zapraszam na Fajne filmiki... Mam nadzieje ze nie zanudziłem was. Z innej beczki.Czyli Na wesoło... Chcę mieć taki pokój! Pani mówi do dzieci.- Proszę ułoży zdanie, aby występował w nim dwa razy wyraz 'pięknie'Wszystkie dzieci ułożyły podobne zdania w stylu:"Dzisiaj jest piękny dzień bo pięknie świeci słonce."W kopcu pani dochodzi do Jasia.- No to może teraz Jasiu przeczyta nam swoje zdanie.Na to Jasiu.- Moja siostra wróciła do domu i mówi 'tato, jestem w ciąży', na co mójStary odrzekł, 'pięknie, k**wa, pięknie'. Przychodzi facet do domu, idzie do kuchni, wyjmuje z lodówki wodę mineralną, trzepie nią, otwiera, woda pryska na wszystkie strony, pije trochę, idzie do pokoju, siada w fotelu, onanizuje się, sperma pryska na wszystkie strony,idzie znów do kuchni, otwiera następną wodę mineralną rozchlapując większość na podłogę, pije trochę, idzie do pokoju, znów się onanizuje, skoczył, leży w fotelu i mruczy do siebie:-To jest życie, szampan i dziwki!!! Moje palce bolą Jestem Kubą Rozpruwaczem.Dobrze władam pogrzebaczem:Gdy zagłębię go w twe flaki,Rychło zeżrą cię robaki!!!Nieźle również brzytwą władam,Przy mnie chirurg to wysiada!!Ładnie z kosą sobie radzę:Wnet ci w brzuchu ją zasadzę!!!!Anatomia??? Rzecz nudnawa...Morfologia - piękna sprawa!!!!!Wierzaj Kubie... Uwierz, brachu:Jestem mistrzem w swoim fachu!!Te jelita!!! Ta wątroba!!Rozmarzyłem się, choroba...Ale wiedz, mój przyjacielu:Mówię ja to nie bez celu!!" -Tutaj Kuba przerwał mowę,By obniżyć o połowęPoziom płynu w swej butelce,Który lubił wchłaniać wielceI dokończył opowieści,Jakże frapującej treści: -"Wiedz, że ja nie bez powoduWizje te przed tobą piętrzę!!!!Słuchaj głosu humanisty:LICZY SIĘ CZŁOWIECZE WNĘTRZE!!!!!!!! Taksówka została wezwana na imprezę. Z imprezki wybiega facet, prosi taxiaża o otworzenie bagażnika po czym zaczyna pytać:- Czy zmieści się tu skrzynka piwa?- Tak-odpowiada taksówkarz.- A dwa litry wódki? - pyta się imprezowicz.- Oczywiście - odpowiada taksówkarz.- A talerz kanapek, dwa śledziki, słoiczek ogórków kiszonych?- Wszystko proszę pana - mówi taxiarz.- A wielki kawałek tortu?- Wszy-ściu-teń-ko - mówi wyraźnie podirytowany tą rozmową.-W takim razie błłłe Jedzie facet bez nóg na wózku po ulicy. Podbiega do niego dresik i pyta się:- Siemasz stary ! Chcesz kupić adidaski ?Kaleka w krzyk:- Co ty gówniarzu jeden - nie widzisz ze ja nie mam nóg?? Co ty sobie myślisz !! Czemu się nabijasz z kaleki !Ruszył kółkami i pojechał na posterunek Policji i tam mówi do dyżurnego:- Tutaj obok posterunku jeden łepek się ze mnie nabijał i pytał się czy nie chce kupić adidasków !Gliniarz na to:- Wie Pan co! Trzeba było go kopnąć w [ciach] !!Biedny kaleka złamany zupełnie pojechał do baru. Kupił setkę wypił a barman się pyta:- To co ? Może na druga nóżkę ??Całkowicie złamany kaleka bez nóg pojechał na swoim wózku do domu i skarży się żonie jaki on biedny a żona mówi:- Nic się nie martw ! Zrobię ci kawę - to postawi cię na nogi !!!! Młody ksiądz przyjechał do swojej nowej parafii. Ma wygłosić pierwsze kazanie. Poprosił starego księdza, żeby go pobłogosławił przed tym. Ten mu, żeby się nie martwił i wszystko będzie OK. Stary proboszcz powiedział też, że on ma zawsze najlepsze kazania jak sobie strzeli setę przed msza. To młody wykoncypował, ze skoro taki stary ksiądz wali setę, to on sobiewalnie trzy sety. Jak pomyślał tak i zrobił. Po kazaniu przychodzi do proboszcza i pyta, jak poszło.- Generalnie to było całkiem nieźle, z paroma tylko nieścisłościami. Jak zaczynasz kazanie nie mów "Cześć", tylko "Niech będzie pochwalony", pod krzyżem Jezusa nie stały ku*** tylko nierządnice... aha! I Jezus umarł ukrzyżowany, a nie za****** toporkami przez Indian... Pewnego dnia zajączek złowił złotą rybkę. Rybka, jak to złote rybki mają w zwyczaju rzekła:- Zajączku wypuść mnie to spełnię trzy twoje życzenia!- Dobrze - odpowiada zajączek - wypuszczę cię ale, jak spełnisz trzy pierwsze życzenia misia, które wypowie po przebudzeniu ze snu zimowego.- No co ty, zajączku! Chcesz oddać swoje życzenia misiowi?!!! Rybka nie kryła zdziwienia.- Tak, to moje ostatnie słowo - stanowczo rzekł zajączek.- Zgoda! Odrzekła złota rybka.Jakiś czas później miś budzi się ze snu zimowego, przeciąga się leniwie i mruczy zaspanym głosem: Sto ch..ów w [ciach] i kotwica w plecy, byle była ładna pogoda! Do żołnierzy ONZ, którzy byli na misji w Afryce przyjechał generał na wizytację. O 8 rano zwołał wszystkich na apel po czym pyta swoich żołnierzy:- Moi żołnierze, Wódkę macie?Na to żołnierze:- Mamy!- Żarcie macie?- Mamy!- A jak u was z sexem?- No mamy wielbłąda!No i generał pojechał, ale za tydzień znów apel i sytuacja się powtarza:- Moi żołnierze, Wódkę macie?- Mamy!- Żarcie macie?- Mamy!- A jak u was z sexem?- No mamy wielbłąda!Po czym znów pojechał, ale nie dawała mu spokoju sprawa, jak oni radzą sobie z tym wielbłądem, postanowił pojechać jeszcze raz aby zbadać sprawę osobiście. Tak wiec o 8 znów zwołał apel i pyta swoich żołnierzy:- Moi żołnierze, Wódkę macie?- Mamy!- Żarcie macie?- Mamy!- A jak u was z sexem?- No mamy wielbłąda!Na to generał mówi do jednego z żołnierzy:- Żołnierzu pokażcie mi tego wielbłąda!Żołnierz zaprowadził go przed stodole, w której stal wielbłąd, a generał do niego mówi:- To wy tu żołnierzu na mnie zaczekajcie a ja wejdę i obejrzę tego waszego wielbłąda!Po piętnastu minutach generał wychodzi ze stodoły zapinając rozporek i mówi do żołnierza:- W porządku ten wasz wielbłąd tylko ma trochę [ciach] koścista!Na to żołnierz mu odpowiada:- [ciach] koścista może i ma, ale do burdelu się na nim dojedzie!!! W plemieniu Szamanów zachorował wódz. Rada starszych udaje się do szamana po radę.- Połóżcie wielkiemu wodzowi wątrobę bizona na czole, to wyzdrowieje.Następnego dnia czarownik pyta:- I co, pomogło?- Nie.- W takim razie połóżcie mu jajka na oczy.Trzeciego dnia szaman pyta:- Pomogło?- Nie, wielki wódz umarł.- A położyliście mu jajka na oczy?- Nie... dociągnęliśmy tylko do pępka. https://www.youtube.com/watch?v=juPW4ufsQfs Czy czerwone linie są równoległe? Kręcą się czy nie kręcą? czy wiesz , że tu nic sie nie rusza Ps:Mam nadzieje ze spodobał się wam Czterdziesty drugi numer gazetki... Skromny + motywuje mnie do dalszej pracy... Artykuły na gazetkę Argentus zostały zaczerpnięte z internetu... Stonek, Gacek, NiePijTato i 7 innych 10 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi